I ponownie slow kilka o jedzeniu

Dzis udalo nam sie znalezc fajna knajpke, specjalizujaca sie w grilowanym miesie, w ktorej pracownicy nie znali angielskiego.

Z menu ciezko bylo cos wybrac, nazw dan nie rozumialam, gdyz byly to raczej nazwy wlasne, ale dalo sie wywnioskowac rodzaj serwowanego miesa oraz dodatkowe skladniki.
Wybralismy pieczone kawalki kurczaka oraz pieczone kawalki wieprzowiny.

Poprosilismy rowniez o sok z mango, w wielkim, szklanym pucharze. Sok byl wysmienity: zmiksowane, swieze, slodkie mango – rewelacja.

Jak to w Meksyku bywa, dostalismy trzy sosy (salsas), salatke (ogorek i rzodkiewka) no i czekamy…
Na naszych oczach grilowalo sie mieso na nasz posilek.
Po dluzszym oczekiwaniu, dostalismy cale mnostwo plackow takich jak do taco i zamowione mieso. Kurczak byl lagodny, wieprzowina pikantna. Calosc wysmienita.
Lacznie zaplacilismy 180 peso.

Ponizej zdjecie Marcina popijajacego sok z mango oraz “restauracji”, ktora opisuje powyzej.

image

IMG_1041.JPG

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *