Nasi towarzysze podróży

Ekipa z którą spędziliśmy tydzień na Bahama była rewelacyjna i nie da się nawet wymarzyć lepszych kompanów podróży.
Oprócz nas oraz Sal – Kolumbijki, wszystkie pozostałe osoby to biali, często dobrze wykształceni Amerykanie o niesamowicie pozytywnym podejściu do życia.
Każdy był niezwykle otwarty, uprzejmy, a czasem szalony. 
Najbardziej spodobała nam się Rachel ze Seattle. Kobieta w wieku 59 lat, pasjontaka free-divingu, nie do końca pamięta ilu miała mężów, w przeszlości kierowca autobusu, kobieta pełna energii i optymizmu.
Marys – to dziesięciolatka z New Jersey, która akceptowała wszystkich i zawsze znalazła czas aby z każdym porozmawiać.
Brooke oraz Madison – starsze siostry Marys. Brooke i Madison to totalne przeciwieństwa. Brooke jest spontaniczna i wygadana, Madison jest raczej spokojna i skryta.
Jamie – tata dziewczynek. Wysportowany gość, pasjonat delfinów. 
Sal – dziewczyna lub żona Jamiego. Kolumbijka, z którą dane mi było porozmawiać dwa razy po hiszpańsku. Sal zapamiętam z powodu specyficznego angielskiego akcentu i problemów żywieniowych.
Ann – spokojna kobieta z małego miasteczka w stanie Missouri. Raczej trzymała się na uboczu, jednak potrafiła się otworzyć i zaszaleć.
A.C. – nauczycielka z Bostonu z niesamowitą energią, pełna pomysłów, spontaniczna, otwarta.
A.C. uczy w szkole podstawowej, a ja każdemu życzyłabym takiej nauczycielki.
Niestety mieszkam w kraju, gdzie „katolickie” rodziny nie zgodziłyby się aby A.C. uczyła ich dzieci, ze względu na jej upodobania seksualne. A.C. jest lesbijką i otwarcie o tym mówi. 
Dla wielu moich znajomych (niestety) homseksualizm jest nieakceptowalny, dla mnie preferencje seksualne ludzi których spotykam nie mają kompletnie znaczenia.
Właśnie tolerancję, akceptację i otwartość tak bardzo cenię w Amerykanach. W Stanach każdy, nawet najbardziej zakręcony człowiek znajdzie zrozumienie i takie podejście mi odpowiada.

 

   
   

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *