Niestety wracamy do domu. Plus jest taki, że jesteśmy zrelaksowani, wypoczęci i „bogatsi.” Wiele się dowiedzieliśmy i nauczyliśmy, sporo doświadczyliśmy.
Poznaliśmy wspaniałych, PRAWDZIWYCH Amerkanów, a nawet udało nam się nawiązać nowe przyjaźnie.
Urocze i inteligentne delfiny z Bimini wpuściły nas do swojego podwodnego świata, pokazały nam jak żyją i uświadomiły nam, że barbarzyństwem jest trzymanie ich w niewoli, w delfinariach lub aqua parkach.
Najedliśmy się strachu podczas bardzo mocnych turbulencji w samolocie z Cancun do F. Lauderdale, choroba morska dopadła nas podczas pływania z rekinem wielorybim, a komary zarówno na Bahama jak i w Meksyku okazły się bezlitosne.
Był śmiech, żarty, wygłupy i łzy szczęścia. Było zmęcznie, znudzenie, a nawet wściekłość. Warto było jednak popracować, zaoszczędzić pieniążki, a potem je wydać i zobaczyć kawał świata.
Świat jest piękny, a podroże nieprzewidywalne.
Zatem do następnego razu😀