Hawana Bus Tour

Havana Bus Tour – wycieczka po starej i nowej Hawanie.

Marcin – przygotowany do wycieczki po Hawanie. 

Kupiliśmy wycieczkę objazdową po Hawanie, która miała wyglądać podobnie do wycieczek po LA czy Miami: tj. przystanki co 500 – 1000 metrów na których da się wyjść i wejść do autobusu. 

Pop in – pop out tour.Tak nasza wycieczka miała wyglądać. 
W rzeczywistości była to propagandowa przejażdżka po Hawanie: plac rewolucji, 4-5 szpitali, uniwersytet, zrujnowane delfinarium i praktycznie dwa przystanki na których można było wyjść.

Poniżej kubański kapitol. 

Nigdy wcześniej żadna wycieczka nie koncentrowała się na szpitalach, a tu szpitale były numerem jeden. Kolejna rzecz którą zauważyliśmy to pokazywanie zniszczonych i praktycznie nieużywanych budynków. Fasady wyglądały dobrze, a nawet bardzo dobrze, ale okna były poniszczone, a w środku nie było nic. 

Wycieczka była powrotem do wczesnych lat 80-tych w Polsce -tylko takie pamiętamy. 

Dzielnica chińska i restauracja La Flor de Loto

W Hawanie, niedaleko Kapitolu (który jest remontowany i kompletnie nieużywany) znajduje się dzielnica chińska do której prowadzi charakterystyczna brama. 

Dzielnica chińska jest bardzo zniszczona i brudna, ale warto tam zajrzeć i zjeść obiad w restauracji La Flor de Loto – Kwiat Lotosu. Aby dojść do restauracji należy sie kierować w stronę ulicy Dragones. 

Restauracja La Flor de Loto oferuje posiłki kuchni chińskiej oraz typowe dania innych kuchni. Praktycznie wszystkie stoliki są zawsze zajęte, a serwowane jedzenie jest wyśmienite. 

Za pierwszym razem jadłam filet rybny o gigantycznych rozmiarach z sałatką i ryżem, za drugim razem wybrałam sajgonki w sosie słodko-kwaśnym. Marcin na pierwszy raz zamówił ryż krewetkowy z kurczakiem – olbrzymia miska, za drugim razem olbrzymią porcję krewetek w cieście z sosem z 1000 wysp. Zamówiliśmy rownież raz sok wieloowocowy raz dzbanek soku mango – ananas. Soki są pyszne, gęste, naturalne.


Za nasze olbrzymie dania zapłaciliśmy odpowiednio  14 CUC i 17 CUC. 

Po obu naszych wizytach byliśmy tak najedzeni i pełni, że wieczorem zrezygnowaliśmy z kolacji. 
Miłym zwyczajem w restauracji La Flor de Loto jest wręczanie wszystkim paniom kwiatów na pożegnanie. 

Obsługa restauracji jest na bardzo wysokim poziomie. 

Gorąco polecam!

Casa Particular – prywatny dom z mieszkaniami do wynajęcia

Casa Particular – Hawana Centro, Virtudes 59 
Mieszkamy w prywatnym domu u Yusi, w samym centrum Hawany.


Mamy skromny, ale czysty pokój z łazienką. 

Nasza gospodyni jest pozytywnie zakręcona i bardzo miła. Codziennie przydarzają się jej jakieś problemy. To pierze i zalewa mieszkanie, to wiesza lampę i znika prąd. 


Yusi jest bardzo ekspresywna – mówi szybko i dużo gestykuluje. Nie jest łatwo ją zrozumieć, ale staram się jak mogę.

Yusi uwielbia sprzątać, cały czas ma miotłę w ręce i sprząta non stop. 

Kolejka

Kolejki Kuba to kolejki za wszystkim, te najdłuższe są do biur podróży, kantorów, informacji oraz “po internet”.

Jeśli czeka się w cieniu jest OK, jeśli na dworze, w pełnym słońcu, wówczas jest kiepsko.

My doświadczyliśmy dwóch kolejek: tej po dostęp do internetu oraz kolejki do biura podróży. Ja nie potrafię czekać więc bardzo się irytuję jednak wiem, że trzeba uzbroić się w cierpliwość. 

Internet

W Hawanie bardzo szybko znaleźliśmy dwa miejsca z dostępem do internetu. 


Wskazówką są spore grupy ludzi z telefonami w rękach. Dostęp do Internetu nie jest darmowy, trzeba mieć kartę z kodem. 


My kupiliśmy 3 karty po 2CUC. Karta pozwala korzystać z internetu przez godzinkę.  

Za pierwszym razem się nie połączyłam, ale za drugim razem się zalogowałam. Internet w Hawanie działa, nie jest super szybki, ale nie można narzekać.

Z kolei na prowincji trzeba mieć żelazne nerwy aby najpierw połączyć się, a potem skorzystać z internetu.

W Cayo Santa Maria  jest jeden hot spot na 11 olbrzymich hoteli, stąd wstaliśmy po piątej rano aby móc skorzystać z internetu.

Naciągacze

Naciągacze są wszędzie,na każdym rogu Hawany.


Jeśli chodzi o kraje hiszpańsko-języczne to byliśmy w Meksyku i w Panamie i nigdzie nie spotkaliśmy się z tak chamskim naciąganiem i robieniem ludzi w balona jak tu na Kubie.


Mamy wrażenie, że Kubańczycy traktują nas jak bałwanów. Przykład: chcieliśmy kupić przekąskę – CHURROS, paluszki z ciasta smażone na gorącym oleju. Cena 0,50 CUC. Na straganie dużo gotowych CHURROS, ale okazuje się, że samych CHURROS nie kupimy. No OK, decydujemy się na CHURROS z sosem truskawkowym. Cena oficjalna, widniejąca na straganie to 1CUC, ale czeka nas niespodzianka. My musimy zapłacić 2CUC. Przepłacamy, dostajemy nasze CHURROS i już nigdy nie skorzystamy z oferty Pani w centrum Hawany.


Drugi przykład: restauracja. Siadamy, dostajemy menu, chcemy zamówić proste danie: schabowego z ryżem, jednak okazuje się, ze w restauracji są tylko owoce morza, langusty itp. Wszystkie pierwsze pozycje z menu są niedostępne. Skończyły się. Wychodzimy z restauracji, jesteśmy głodni, ale nie daliśmy się nabrać tym razem. Wyimaginowany brak podstawowych dań w menu to standardowy trik. 

Hawana


Hawana jest piękna, szczególnie jeśli chodzi o architekturę, cudne kamieniczki i wąskie uliczki, wydaje się rownież bezpieczna.


Niestety wiele miejsc jest strasznie zniszczonych, mnie kojarzą się z Warszawą tuż po wojnie. Są miejsca, które wyglądają jak gdyby uderzyła w nie bomba, ale nawet w tych rozpadających się kamieniczkach jest urok.


Ceny w Hawanie są różne, można zjeść tanio i można rownież sporo przepłacić. Posiłek dla naszej dwójki to 14-15 CUC. 

Droga jest woda, 1,5 litra kosztuje 1,5 CUC czyli około 6,60 PLN.

Kuba – madre mia

Kuba – madre mia! Kuba – tu zaczyna się inny świat niekoniecznie pełen pozytywnych wrażeń. 

Lądujemy na lotnisku Jose Marti w Hawanie. Lotnisko jest pustawe, nie widać żadnych samolotów, rękawy stoją puste. 

Jak na każdym lotnisku czeka nas kontrola, jednak tu w Hawanie zaczyna się robić nieprzyjemnie. Podczas kontroli celnej zostaję cofnięta i mam rozmowę z agentem, który pyta o ilość pieniędzy i sprzęt komputerowy, który wwożę. Kilka razy dostaję to samo pytanie i w końcu zostaję ponownie dopuszczona do kontroli celnej.

Idziemy dalej. Uff są nasze bagaże, jesteśmy zadowoleni, ale nasz spokój zostaje szybko zakłócony.

Problemem jest jedna z naszych toreb. Kubańczycy chcą sprawdzić czy nie przewozimy narkotyków.

Najpierw psiaki obwąchują naszą torbę, potem torba jest prześwietlana. Celnicy nie dają za wygraną, wysyłają nas na bok na kontrolę torby. 

Celniczka starannie sprawdza każdy krem, każdą pastę do zębów, każdy batonik, pudełeczko, chusteczki higieniczne. Jakiś pomocnik instruuje ją jak i gdzie szukać. Stoję z boku. Każda minuta trwa całą wieczność.

Wszystko sprawdzone, jesteśmy wolni, jeszcze “tylko” cło.

Cło okazuje się kolejnym problemem. Na kontroli zerwano nam z torby kod kreskowy i ponownie problem. Bez kodu nie da się wyjść z lotniska. Ponownie nerwy, jednak znalazł się ktoś, kto potwierdził, ze torba była sprawdzana. Opuszczamy lotnisko. Uff…

Podsumowanie Panamy

Podsumowanie Panamy

1. Zdecydowanie warto odwiedzić Panamę, choć nie jest to kraj do którego chcielibyśmy jeździć co roku.


2. Najlepsza wycieczka to Park Narodowy Charges i Indianie Embera.

3. Piękne, piaszczyste plaże to San Blas. Koniecznie należy je zobaczyć.


4. Ceny hoteli niskie, jedzenie i wycieczki bardzo drogie jak dla nas.

5. Transport publiczny – wspaniały, szczególnie metro.

6. Bezpieczeństwo – nie czuliśmy żadnych zagrożeń.

7. Poniesione koszty: 470 dolarów + 200 EURO oraz jedno zatrucie pokarmowe 🙂

8. Główne koszty to wycieczka na Kanał Panamski 260 dolarów (2 osoby), wycieczka do Indian też 260 dolarów (2 osoby, wycieczka była tylko dla naszej dwójki) no i wycieczka do San Blas – kolejne 260 dolarów za dwie osoby.

9. Cieżko jest wymienić euro na dolary. Przelicznik jest fatalny: 1€=1$

10. Jedzenie OK, ale nic specjalnego. 

Copa Airlines

Z Panamy na Kubę lecieliśmy liniami Copa. Flota Copa Airlinres posiada raczej starsze samoloty, ale obsługa jest na wysokim poziomie.

Panama to perfekcyjnie usytuowany kraj pozwalający łatwo zwiedzić Amerykę Północną i Południową, z kolei Copa Airlines oferują wielką liczbę połączeń na oba w/w kontynenty. 

Nasz samolot do Hawany wystartował spóźniony o godzinę, na szczęście nigdzie się nie śpieszyliśmy. 
Pomimo krótkiego lotu – niecałe 3h, Copa Airlines serwowały pyszne śniadanko: naleśniki z budyniem i jabłkiem. Mniam:-)