Podsumowanie

Zielona, tropikalna Kuba pełna drzew palmowych oraz kwiatów we wszystkich kolorach tęczy, pachnąca słodkim mango, papają i dobrej jakości cygarem, skąpana w białym, żółtym i brązowym rumie jest roztańczona i rozśpiewana, pełna muzyki i rytmów, które można usłyszeć tylko tutaj.

Północ Kuby to ciepły i czysty Ocean Atlantycki oraz plaże z białym piaskiem, południe to turkusowe Morze Karaibskie. 

Kuba jest rownież uspana, leniwa, zaniedbana i wręcz zniszczona.
Obecnie ta specyficzna wyspa otwiera się na turystów i myślę, że w niedalekiej przyszłości stanie się drugim Egiptem lub Tunezją oferującą tanie wakacje typu all-inclusive za niewielkie pieniądze dla “kurortowych gości” pożerających tony okropnego jedzenia, popijających rozcieńczony – paskudny alkohol i zamęczających delfiny na jedynej wykupionej wycieczce – tej do pobliskiego więzienia – czyli delfinarium.

Jednak pomimo masowej turystyki oraz wznowienia stosunków dyplomatycznych z USA, magia Kuby na zawsze pozostanie w wąskich i zatłoczonych uliczkach Starej Hawany, jej zapuszczonych, a jednak architektonicznie porywających budynkach, które mają duszę i są świadectwem burzliwej historii tej gorącej  wyspy.

Osoby szukające spokoju i dziewiczej przyrody z pewnością znajdą swoje magiczne Cayo (zatoczkę) gdzieś daleko od zgiełku i tłumów turystów i zrelaksują się w krystalicznie czystej wodzie wspólnie z ławicami srebrnych rybek.

Wreszcie, gdzieś tam na uboczu pojawi się szczery i uśmiechnięty kubański dziadek, który sprzeda nam banany lub mango i z całego serca podziękuje za zapłatę.

Czy warto przyjechać na Kubę? 

Oczywiście, że tak. 

Hasta luego!

Kubańskie gotowanie – kubańska ściema.

Jest poniedziałek, jesteśmy w restauracji a la carte Gourmet Brasilete, w której “kucharze” raczej eksperymentują niż gotują. 

Czy zamówiliście kiedyś sałatkę grecką z kiszoną kapustą i plasterkiem szynki? Czy jedliście makaron z oliwkami, smażony na oliwie z czosnkiem który nie zawierał nawet niteczki lub świderka makaronu, nie mówiąc juz o oliwkach?

A teraz przepis na sałatkę Caribbean Capriciosa w wersji kubańskiej, serwowaną w restauracji Carey. Przekrój pomidora w poprzek – potrzebujesz 4 plasterki. Miedzy każdy plasterek pomidora włóż mały plasterek żółtego sera, doprawiać nie musisz, twoja “sałatka” jest gotowa.

No i na koniec restauracja orientalna Raizuo. Uwielbiamy kuchnię azjatycką. Początek OK. Przystawka nie jest najgorsza – tempura-krewetki w cieście, wybieram danie główne bez mięsa: makaron smażony z warzywami, Marcin wołowinę po tajsku. 
Długo czekamy i oto są nasze dania. O cholera, wyglądają identycznie, tyle ze Marcin ma jakieś tam kawałki wołowiny w swoich warzywach. W moim makaronowych daniu ponownie nie widać makaronu, za to jest ryż. I to jest kubańskie gotowanie.

Kuba – quick facts

Poniższe informacje na temat Kuby są zaczerpnięte z najnowszego przewodnika LONELY PLANET: CUBA,z roku 2015.

Populacja Kuby: 11 milionów 

Mieszkańcy Hawany: ponad dwa miliony, a dokładnie 2.130.431

Mieszkańcy Santigo de Cuba: 444,800

Mieszkańcy Santa Clara: 239,000

Mieszkańcy Guantanamo: 216,700

Mieszkańcy Trinidadu: 53,896

Mieszkańcy Varadero: 27,630

Mieszkańcy Viñales: 27,806

Religia: 85% mieszkańców Kuby to Katolicy, 2,5% to Protestanci, pozostali (12,5%) wyznają inne religie.

Cieżko zdefiniować typowego Kubańczyka. To taka wielka mieszanka ludzi i każdy jest inny. 

Według danych Lonely Planet podział ludzi ze względu na kolor skóry wygląda następująco: 65% ludności jest biała, 25% to mieszanka rożnych odcieni skóry, 10% populacji ma czarny kolor skóry. 

Ludzie…

Nie udało się polubić Kubańczyków, Panamczycy okazali się raczej neutralni, za to ponownie naszą sympatię zyskali otwarci i radośni Amerykanie (tylko biali i czarnoskórzy, wykluczając Latynosów), którzy nie szczędzili uśmiechu, zawsze powiedzieli dzień dobry i często zatrzymywali się aby zamienić kilka słów.

Kubańczycy okazali się nieszczerzy, sprzedajni, chytrzy i leniwi. Ich pasją, szczególnie w Hawanie jest naprzykrzanie się i utrudnianie życia turystom. Ich sztuczne Como estas? Todo bien? albo angielskie Where are you from? irytuje człowieka już po jednym dniu. 

Chcesz kubańskiego przyjaciela – wyskakuj z PESO i będziesz ich amigo bueno. W hotelu zdominowanym przez Kanadyjczyków na każdym kroku usłyszysz jak to oni (Kubańczycy) kochają Kanadę. Za co?  No se? Pomoc w przeszłości mieli z ZSRR, potem z Wenezueli, a obecnie współpracują z Chinami. 

Kanadyjczyk da 1CUC za przyniesienie herbaty, zostanie poklepany po plecach przez swojego amigo cubano i na czas pobytu zyska przyjaciela pod warunkiem, że nie zamknie kranika z pieniędzmi. 

Do tego notoryczne i paskudne oszukiwanie turystów.

Hotel Playa Cayo Santa Maria, idę kupić kartę do internetu w cenie 2CUC, daję Pani 10 CUC , Pani pięknie się uśmiecha i ile otrzymuję reszty: otóż 7CUC. Innym razem daję wyliczone 2CUC i dostaję swoją kartę. Podobny myk widziałam z innymi turystami – niestety nie zareagowałam. 

Stacja Viazul. Wkładam bagaże do opłaconego autobusu i nagle zjawia  się koleś (bagażowy), który chce ode mnie 2 dolary. Mówię, mu że przecież to nie jest wymagane  i że dowiem się i zapłacę, ale po przyjeździe na miejsce. Oczywiscie żadnej opłaty nie było.

Wraz z Marcinem nie pijemy alkoholu, ale jesteśmy na Kubie, wyspie gdzie  rum jest tańszy od wody. Zamawiamy wiec w hotelu mojito. Ja alkoholu w swoim mojito kompletnie nie czuję, mięta jest żółta, limonki praktycznie nie ma, smak żaden. Marcin dzieli moją opinię o drinku więc zostawiamy swoje “super” mojito i opuszczamy hotelowy bar. 

Jeśli ktoś doczytał do końca mój wpis doczeka się pozytywnego komentarza na temat Kubańczyków. Kuba to muzyka, która jest wszechobecna, to pasja do tańca i gorące rytmy. Kubańczycy to naród który taniec, muzykę i śpiew ma we krwi. Oni są niesamowicie muzykalni. Podśpiewuje praktycznie każdy. Oni słyszą muzykę i od razu przepięknie tańczą, a ich ruchów może pozazdrościć nawet profesjonalny, europejski tancerz.

Hotel El Patriarca

W Varadero mieszkamy w hotelu El Patriarca (nazwa nawiązuje do największego na Kubie kaktusa).

 W oddali ten najwyższy to kaktus El Patriarca.

Choć oba hotele ten w Cayo i Varadero mają ten sam standard (5 gwiazdek), El Patriarca jest czysty i bardziej elegancki. Wydaje się nowszy i  bardziej zadbany. Jedzenie jest, jest go dużo, jednak jest nijakie, niedobre i często zimne.

Hotel  El Patriarca składa się z wielu jednopiętrowych, łososiowych domków coś jak osiedla na przedmieściach amerykańskich miast.

 W jednym domku jest 12 jednopokojowych apartamentów. 

Jak większość kubańskich hoteli, El Patriarca otoczony jest niesamowitą zielenią. Kuba ze względu na klimat (tropikalny czyli gorący i wilgotny, z dużą ilością krótkich, ale intensywnych opadów) tonie w zieleni.  W hotelu są oczywiście restauracje, baseny, siłownia i SPA.

Polecam hotel, niekoniecznie jedzenie.

Obsługa dostateczna – nie rozwiązała problemu z klimatyzacją w naszym pokoju. 

Przejazd Cayo Santa Maria – Santa Clara – Veradero

Przejazd Cayo Santa Maria – Santa Clara – Veradero – (start 14:30 – przyjazd na miejsce 21:30) 
Ekonomicznym sposobem podróżowania po Kubie jest transport publiczny – autokary Viazul.

Pod hotele w Cayo Santa Maria w okolicy 14:00 przyjeżdża mały autokar jadący do Santa Clara. Podróż trwa około 3,5h.
O godzinie 18:00 z Santa Clara wyjeżdża większy autobus do Varadero. Podróż rownież trwa do 3,5h. 

Autobusy Viazul są dość komfortowe, bezpieczne i uwaga: kursują zgodnie z rozkładem.

Poniżej stacja Viazul w Santa Clara,  miasteczka związanego z Che. To tu miało miejsce starcie Che z wojskami Prezydenta Batisty co doprowadziło do przejęcia władzy przez F. Castro .

Plaże w Varadero

Varadero to jedna wielka plaża pełna turystów i czyściutki ocean. Woda w Varadero jest troszkę chłodniejsza niż w Cayo, za to bardziej spokojna. Praktycznie nie ma tu fal. (Przynajmniej podczas naszego pobytu.)

Potrafi być tłoczno…

Potrafi być pusto i spokojnie😀

Jest pięknie!

Plaże w Cayo są bardziej dziewicze i puste, zdala od masowej turystyki.

A to już Cayo…

W drodze do Varadero

Poniżej miasteczko Remedios, zdjęcia robione są z autobusu więc ich jakość jest słaba. 

Zdjęcia pokazują kubańską prowincję.

Po drodze przejeżdżaliśmy rownież przez małe miasteczko, w którym (o dziwo) ludzie trzymali konie w blokach – tuż pod blokami.

Przygoda w miejscu gdzie nawet król chodzi piechotą.

Jesteśmy w miasteczku Santa Clara, czekamy na stacji autobusów Viazul na połączenie do Veradero. Stacja dość schludna, są rownież wyglądające czysto toalety, więc idę śmiało.

Płacę drobne pieniążki i dostaję swój listek papieru toaletowego. Na szczęście mam ze sobą cały plecak i jestem przygotowana na każdą ewentualność.

Pierwszy szok to wysokość kabin, pozwalająca na kontakt wzrokowy z sąsiadami i “babcią klozetową”. Jestem w swojej mini kabinie ale cieżko się skoncentrować. O dziwo przestaje mi się chcieć siusiu.

Po chwili nerwów udaje się, (uff) teraz kulturalnie należy spłukać wodę. Próbuje i próbuje – wody nie ma, ale babcia klozetowa coś tam krzyczy. Wychodzę z nią pogadać, ale ta wpada do mojej kabinki z wiaderkiem i chlust spłukuje po mnie. Troszkę ją zaskoczyłam, bo mój papier toaletowy nieco się rozmnożył, ale chyba dała radę. 

Teraz ręce. Są dwie umywalki, ale działa tylko jedna, jest też “higieniczna” szmata dla wszystkich podróżnych, aby wytrzeć swoje świeżo umyte ręce.
Kuba nie przestaje zaskakiwać.

Najważniejsze ze pęcherz przygotowany, aby ruszać dalej. 

Lenistwo i niechlujstwo

Nie żałujemy ani jednej chwili spędzonej na Kubie. Doświadczyliśmy wielu problemów, bywało nerwowo i śmiesznie, ale wspaniale wypoczywamy po roku ciężkiej pracy. 

Nie wszystko na Kubie jest piękne…

Jesteśmy zachwyceni morzem karaibskim i cudownymi plażami. W ciepłej i czystej wodzie w której co kawałek napotykamy na ławicę srebrnych rybek spędzamy wiele godzin, jednak nigdy nie zaakceptujemy kubańskiego lenistwa i niechlujstwa. 

Mija czwarta noc w hotelu Playa Cayo Santa Maria (5 gwiazdek) a podłogi i łazienka w naszym pokoju nie zostały ani razu umyte. Jako że nie potrzebujemy zmiany pościeli, obsługa nigdy nie poprawiła pościelonego przez nas łóżka. 

Zniszczone stoliki, a przecież hotel jest 5 gwiazdkowy.

Śmieci (te po turystach) walają się wszędzie (chodniki, krzaki, plaża) i nikt ich nie podnosi. Od czterech dni brudne talerze leżą tuż przy naszym domku i chyba tak poleżą aż się rozłożą. 

Kiedy obsługa zmienia pościel, po prostu rzuca wszystko na chodniki przed domkami i tak stosy poszewek i prześcieradeł najpierw zamiotą chodniki, aby potem trafić do pralni. 

Zleciliśmy odpłatne wypranie dwóch koszulek. Udało się, ale obsługa przyniosła je byle jak złożone i niewyprasowane. Dla porównania, w Tajlandii, nawet para majtek przychodziła cudnie wyprasowana i zapakowana. 

Prześcieradła, ręczniki i firanki potrafią być przedarte i poplamione.

Plaża. Zawalone domki chroniące przed słońcem.


Często w bufecie serwowane jest nieświeże lub odświeżane jedzenie, co może być bardzo niebezpieczne dla żarłocznych turystów, pochłaniających tony jedzenia i mieszających wszystko co serwuje bufet.

Zdajemy sobie sprawę z embarga nałożonego na Kubę. Kubańczykom brakuje  podstawowych produktów spożywczych,  produktów higienicznych takich jak papier toaletowy i mydło stąd nie uzupełniają tego typu produktów w łazienkach turystów, jednak bylejakość i lenistwo nie mogą być usprawiedliwieniem embarga.