Dzien trzeci

Nie ma to jak rozpoczac dzien od kawy i wyskakujacych z wody delfinow – piekny widok. 

Juz o 6:35 rano, jeszcze przed sniadaniem polywalismy przy lodzi. W wodzie byly delfiny, ale daleko od nas. 

Po sniadaniu delfiny pojawily sie ponownie, ale obserwowalismy je z wody.

Dzis juz prawie sie zalamalam, kazdy swietnie radzil sobie z rurka i maska, a ja ciagle pilam wode i po prostu topilam sie. 

Ze lzami w oczach, wypiwszy mnostwo slonej wody, chcialam po prostu wyjsc z wody i odpoczac, ale Geoffrey dal mi nowa rurke.  Stara rurka byla nieszczelna i po prostu przeciekala. Z nowa rurka mozna bylo juz spokojnie plywac.

Delfinow bylo sporo i kazdy mogl doswiadczyc ich bliskosci i „gosinnosci”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *